Na drogach widziemy często wiele znaków, czy są to jednak te same znaki, o których mówi dzisiejsza Ewangelia?
W dzisiejszym rozważaniu kl. Szymon odpowie na to pytanie.
Ewangelia: Mk 16, 15-20
"I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie»."
Dziś chciałem się skupić na pojęciu „znaku”, który towarzyszy głoszeniu Ewangelii. Dosłownie w oryginalnym języku znak „idzie za” samą Ewangelią, lub krok w krok, ale nie przed, nie na równych prawach. Nie musimy go oczekiwać, bez niego Ewangelia też dotrze tam gdzie powinna.Σημεῖα (semeia) czyli znaki to coś czego często w naszym życiu pragniemy. Podejmując ważne decyzje, modląc się o daną Łaskę chcielibyśmy by Bóg „zasygnalizował” swoją Obecność. A jednak nie zdarza się to często. Bo nie musi. Greckie znaczenie tego terminu nam to jasno tłumaczy. „Semeion” znak to autoryzacja - coś jak pokazanie dokumentu tożsamości. Przeważnie poznając osobę nie wymagamy by pokazywała nam dokumenty. Poznajemy ją po słowach, gestach, tym jak nas zna. To znaki jakie codziennie wystarczają i są z nami w Kościele.Jeszcze ostatnia myśl na temat „znaku”. Wielkie przeżycia koncentrują nas na samym wydarzeniu, często zamykają naszą percepcję, tak że nie widzimy co dzieje się dookoła. Uczniowie patrzą w niebo zaszokowani, skupieni na zniknięciu Jezusa. Nie myślą wtedy o słowach Jezusa, zadaniu jakie dostali. Podobnie jest z nami w chwilach wielkiego napięcia i szoku. Dlatego tak rzadko jesteśmy „szokowani” cudami – w codzienności mamy wiele Bożych komunikatów i cały Jego przekaz zawarty w Ewangelii. Wystarczy by Go poznać i spotkać.