Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik.
Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”.
A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony»
(Łk 18, 9 - 14)
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam dwie postawy, jakie możemy spotkać w modlitwie – postawę faryzeusza i celnika. Są oni społecznymi przeciwieństwami.
Pierwszy, poważany przez ludzi zachowuje Prawo nawet dokładniej niż trzeba. Pości w dodatkowy dzień, daje dziesięcinę, choć zobowiązani są do niej tylko rolnicy (to w końcu ofiara z własnych plonów!). Pochodzi z ugrupowania, które ma swoje korzenie w tych, którzy za Powstania Machabeuszy woleli zginąć niż walczyć w szabat (por. 1 Mch 2,29-41). Jest wzorem dobrego Żyda.
Drugi z nich odwrotnie. Pobiera dla okupanta „telos”, czyli opłaty, daniny, podatki. Dla ludu jest zdrajcą narodu, dla kapłanów jest „nieczysty”, (bo zadaje się z poganami) i stereotypowo uznawany jest za oszusta. Ale to właśnie on odchodzi ze świątyni usprawiedliwiony.
Co cechuje modlitwy obu tych bohaterów? Co sprawia, że jeden mówi w próżnię, a drugi zostaje wysłuchany przez Pana? Przyjrzę się teraz obu modlitwom by wyciągnąć z nich pożyteczne dla nas wnioski.
Modlitwa Faryzeusza
„[...]To okno okryłem srebrem i złotem
Teraz do niego się modlę, to mój totem.
Stworzyłem lustro i w nie głęboko wierzę
A jest w nim pusto, widzę tam tylko siebie.”
(Luxtorpeda – Amnestia)
Wielu już po pierwszym przeczytaniu zauważa, że w tej modlitwie „brakuje Boga”. Faryzeusz zwraca się do Niego w tym niby rachunku sumienia, lecz oczekuje jedynie pochwały. Jeszcze bardziej pogrąża faryzeusza - samochwałę brzmienie tekstu w oryginale greckim: „Fariseos statheis pros eauton tauta proseutecho” wyrażenie „pros eauton proseutecho” dosłownie znaczy „modlił się o sobie”. To on sam jest tu podmiotem modlitwy. Nawet nie wzniósł swych myśli do Boga, bo zamknął się w sobie, w swojej doskonałości.
Zobaczmy, jak wygląda modlitwa drugiego bohatera dzisiejszej przypowieści.
Modlitwa Celnika
„Odwróć oblicze swe od moich grzechów
i wymaż wszystkie moje przewinienia!” (Ps, 51,11)
Modlitwa celnika opisana została czterema wyrażeniami:
- celnik stał z daleka
- nie śmiał wznieść oczu ku niebu
- bił się w piersi
- mówił „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika” (por. Ps 51)
Jakaż to odmiana... Celnik staje w prawdzie przed Bogiem. Nie udaje czystego, lecz staje z daleka, bo świadomy jest swojej grzeszności. Zdaje sobie sprawę, że stoi przed samym Bogiem, jego wzrok jest spuszczony. Angażuje w tę modlitwę postawę swojego ciała – bije się w piersi. Nie szuka pięknych słów, wyraża swe pragnienie.
Bóg zaprasza nas do osobistego kontaktu, a nie do stawienia się o odpowiedniej godzinie i powiedzenia formułki. Chce, byśmy Go szukali. Wtedy da wszystko tym, którzy Go proszą. (por. Mt 7,8)
Jeszcze jedna myśl na koniec. Przed Bogiem na modlitwie może stanąć każdy. Nieważne, czym się zajmujesz i co myślą o tobie ludzie. Bóg przenika i zna Cię tak, jak nikt inny. (por. Ps 139)